Uwaga! To są zdjęcia historyczne, choć dopiero dziś je publikujemy.
Nie mieliśmy pojęcia, że staną się tak szybko nieaktualne.
Dziś, odwiedzając wystawę, wielu prac na ekspozycji nie zobaczycie. I nie jest to wina organizatorów ani dyrekcji Muzeum Nadwiślańskiego. Szanujemy ich działania, wspieramy, bo są wspaniałymi ludźmi, którzy zostali postawieni w sytuacji logicznie absurdalnej.
Do naszego projektu, dążącego do powrotu znaku biżuterii jako komunikatu, wtącili się ci, którzy niewiele (lub nic) rozumieją z przekazu sztuki. Nie odróżniają (na przykład) idei wystawy od jej elementu. Myślą krótko. Logika przegrywa z ego.
Z racji zajmowanego stanowiska (a nie mądrości i kompetencji), będący dziś decydentami na różnych poziomach, powołani do tego, aby mądrze wspierać twórcze działania - poczuli się obrażeni. Nie projektem (chyba?). Raczej autorskimi zdaniami.
Tematy, które najbardziej tych "mądrych ludzi" obrażały, są przywoływane przez ich sferę medialną (zarządzaną przez ich "opcję"), przez publiczne media - aż do znudzenia. I choć właśnie te media i oni sami otwierają dyskusje i tematy - to autorska, osobista reakcja autora, twórczy komentarz jednej lub kilku osób, potrafi wytrącić ich z równowagi. Taka słabizna? Tak są niepewni swoich racji?
Ludzie są mali i duzi. Cóż, niektórym nie jest wstyd, że mało pojmują. Są politykami. Na swoją miarę.
Dziś tyle. Nie wiemy, jak potoczy się czas najbliższy i przyszłość wystawy.
Małość bywa szkodliwa
